29 wrz 2013

Rozdział 6

Kiedy jesteś na granicy przebudzenia i snu, przez twoją głowę przelewają się wspomnienia jak również obrazy senne. Są mieszanką obłudy jak i świata realnego. Jesteś brutalnie przywracany do rzeczywistości bez świadomości co było prawdą, a co koszmarem.
Sennie kilka razy zamrugałam powiekami. Leżąc na brzuchu, prawym policzkiem wtulona w białą poduszkę. Przeciągle mruknęłam nieszczęśliwa uświadamiając sobie ból głowy jaki towarzyszył mi przy przebudzeniu. Głowa pulsowała rozsadzając mi czaszkę od środka. Naciągnęłam kołdrę wyżej na ramiona wtulając się mocniej w pościel. Tak bardzo nie chciałam się budzić. Dobrze mi było w objęciach Morfeusza, gdzie nie było bólu oraz świadomości. Wiedząc, że mój marny stan samopoczucia nie pozwoli mi zasnąć, tępo wpatrywałam się w ścianę naprzeciwko czekając, aż reszta ciała się obudzi, a szare komórki zaczną działać. Przyglądałam się tak jeszcze chwile obcym ścianom, kiedy sobie uświadomiłam, że jest OBCA!! Raptownie dźwignęłam się na rękach i przerażona rozejrzałam po pomieszczeniu, w którym się znajdowałam. Pokój, w którym siedziałam, na materacu z białą pościelą, widziałam pierwszy raz wyżyciu.
Nad moją głową było duże oko z wysłużonymi, niechlujnie zasłoniętymi zasłonami oraz drzwi z wyjściem na schody przeciw pożarowe. Przekręcając głowę w lewo, pod ścianą zauważyłam podłużny niski stolik, na którym były poustawiane książki i moje rzeczy złożone w kostkę. W zasadzie wszędzie były poustawiane stosy książek. Lecz co mnie bardziej uderzyło to to, że kiedy moje rzeczy leżały tam ja miałam na sobie... No właśnie co?! Spojrzałam po sobie stwierdzając, iż mam tylko dół swojej czarnej koronkowej bielizny oraz czyjś t-shirt, który był na mnie dużo za duży. 
Obrzuciłam jasne pomieszczenie kolejnym podejrzliwym spojrzeniem. Co ja tu, do cholery, robiłam?! To na pewno nie był mój pokój, nie był też pokojem Alexa, ani nikogo z moich przyjaciół. Nawet nie był pokojem Marka. Najgorsze w tym wszystkim było to, że nic nie pamiętałam z wczorajszego wieczora. Kompletnie nic. Totalna pustka. Pustka, która przyprawiała mnie o łzy i miała spierdolić całe życie...
 
        _____________________________________________________________________
 
                                                                  Niall
 
Usłyszałem, że dziewczyna obudziła się. Rzuciłem gazetę, którą czytałem na blat oraz odwróciłem się do szafki z lekami. Nie mam zielonego pojęcia po cholerę mi te leki skoro nie choruję, ale postanowiłem darować sobie rozstrzyganie teraz tego problemu. Przerzucałem kolejne opakowania, dopóki nie trafiłem na te, interesujące mnie. Sprawnym ruchem wyciągnąłem listek lekarstw, wyciskając dwie tabletki na rękę. Drugą zdążyłem wyciągnąć szklankę z szafki obok i nalać do niej zimnej wody. Po drodze wstawiłem wodę w czajniku do zagotowania.
Bezszelestnie podszedłem do drzwi, pewnie przekraczając próg pokoju. Adriana siedziała skulona na materacu, owinięta kołdrą. Jej oczy, mimika twarzy oraz każdy najdrobniejszy gest przedstawiał jak bardzo przerażona i zdezorientowana była dziewczyna.
 - Niall?? - wyszeptała zszokowana.
 Podszedłem do niej powoli przykucając. Starałem się wypowiadać słowa jak najbardziej kojąco oraz spokojnie.
 - Zażyj to - podałem jej tabletki i szklankę, ta niepewnie wysunęła drobne rączki odbierając rzeczy od mnie.
- Co to? - Ann zapytała się skanując mnie jak i trzymane rzeczy w rękach, podejrzliwym wzrokiem.
 - Aspiryna na ból głowy i zwykła źródlana woda na suchość w gardle - dziewczyna niepewnie przewróciła pigułki w dłoni, po czym połknęła je, zapijając całą zawartością szklanki - Lepiej?
 Niepewnie skinęła głową. Zanim zdążyła się o cokolwiek zapytać, ja byłem już w kuchni, aby zalać herbatę. Moment potem stałem przed szatynką podając jej kubek z ciepłą cieczą.
 - Ostrożnie, gorące - Adriana zawahała się z wyciągnięciem ręki po kubek - Spokojnie, to tylko herbata. Dobrze ci zrobi, poczujesz się lepiej.
Odebrała napój, uprzednio opierając się o ścianę, szczelnie okrywając kołdrą. Usadowiłem się koło dziewczyny na materacu tak, aby jej nie dotknąć. Wiem, że nie życzyła by sobie tego po ostatnich wydarzeniach.
Jednocześnie upiliśmy łyk cieczy. Przyjrzałem się jej potarganym włosom, podkrążonych oczach i blado-trupiej cerze. Za wszelką cenę starała się na mnie nie patrzeć. Wydawało się, że zbiera się na odwagę aby zacząć rozmowę. Ja nie zamierzałem się odezwać, do czasu kiedy Ann sama nie wyrazi na to chęci. Delikatnie dmuchnęła do kubka co spowodowało, że od razu pojawił się obłok pary wokół twarzy dziewczyny. Upiła jeszcze mały łyczek i odstawiła kubek na ziemię.
 - Niall? Mogę się ciebie o coś zapytać? - zaczęła niepewnie, drżącym głosem.
- O co tylko chcesz.
Szatynka zwiesiła głowę mocno zaciskając oczy. Kiwała głową na boki starając się, nie dopuścić do siebie jakiś myśli. Cierpliwie wyczekiwałem pytania dając czas Ann z oswojeniem się z sytuacją, która nie była aż tak beznadziejna jak się jej wydawało. No prawie nie...
- Czy-y.. - głos się jej załamał, podniosła wzrok szklisty od łez na mnie - Czy my ... ze...
- Czy ze sobą spaliśmy? - dokończyłem za dziewczynę nie mogąc patrzeć jak się męczy. Miękki na starość się robię, czy to ona tak na mnie działa? - Nie, nie spaliśmy.
- To jak ja się znalazłam u ciebie w sypialni w samej bieliźnie i... i twojej koszulce?!
- Jeśli posądzasz mnie o sypianie z nieprzytomnymi i nieświadomymi dziewczynami to nie, nie robię tego! Nie jestem zdesperowany, ani nie mam problemu z znalezieniem partnerki seksualnej, jeśli o to ci chodzi - nie powiem, uraziła mnie podejrzliwość szatynki, lecz po chwili pożałowałem swoich słów, widząc jak zbiera się jej coraz bardziej na szloch, odetchnąłem, aby spokojniej kontynuować - Wybacz nie chciałem być oschły. Rozebrałem cię to fakt. Ale potem przykryłem kołdrą i grzecznie resztę nocy spędziłem na kanapie w salonie - kciukiem wskazałem na pomieszczenie obok od którego dzieliła nas tylko ściana - Nie dobierałem się do ciebie. Myśl sobie co chcesz o mnie, ale uszanowałem twoją prywatność i przestrzeń osobistą.
Adriana kiwnęła głową na znak, że mi wieży lecz dalej miała ten smutny wzrok, od którego czułem dziwne ukucia w środku. Jakby coś rozdzierało mnie od środka. Jak można być takim skurwysynem, aby chcieć ją skrzywdzić?! Kurwa mać! Jeśli jeszcze raz zobaczę tego popierdoleńca Marka to obiecuję, że zamorduję sukinsyna. Nagle uświadomiłem sobie jak zupełnie obce i niecodzienne uczucia wpływają na mnie. Byłem gotowy zabić tego gnoja dla niej. Tylko i wyłącznie, aby się czuła bezpieczniej. Byłem przekonany, że pozbyłem się wszystkich uczuć ludzkich, już kilka dekad temu, a teraz miało okazać się, iż przez ten cały czas... byłem... w błędzie?
- Powiedziałeś nieprzytomną... Co się wczoraj stało?
- Naprawdę chcesz wiedzieć? - delikatnie skinęła wpatrując się w swoje splecione palce, a pierwsze łzy poleciały jej po policzkach - Jak byliśmy na imprezie, poszłaś tańczyć, a ten pierdolony ... - przerwałem zaciskając szczękę tak mocno, że zęby mi zagruchotały nie mogłem wypowiedzieć imienia skurwiela przejechałem kciukiem po wardze przymykając oczy - Mark coś dosypał ci do drinka, kiedy nie patrzyłem. Potem narkotyki zaczęły działać. Chciałaś wyjść się przewietrzyć, oczywiście musiałaś być uparta i iść sama - spojrzałem z wyrzutem w brązowe oczy przepełnione teraz bólem i strachem, odpowiedziałaś mi takim mizernym przepraszający spojrzeniem, nie mogę się na ciebie złościć, nie teraz, nie w tej sytuacji... Przelewały się przeze mnie tak obce mi emocje - Kiedy nie było cię już długo zaniepokoiłem się i poszedłem cię szukać. Ten gnój... Ten gnój znowu się do ciebie dobierał - zacisnąłem wolną rękę w pięść, jednocześnie rytmicznie uderzałem nią o kolano starając się powstrzymać przed wyskoczeniem z mieszkania i dorwania go - Odciągnąłem dupka dosłownie w ostatniej chwili, bo to mogło się naprawdę źle skończyć. Trochę obiłem mu mordę... A-aa... A potem zabrałem cię do siebie, bo straciłaś przytomność. Cała historia...
Kolejne łzy ciekły dziewczynie po policzkach. Ścierała wilgotne stróżki szybko ręką chcąc je powstrzymać. Delikatnie pogłaskałem palcem wskazującym po ręce Adriany, lecz ta zacisnęła tak mocno pięść, że od razu wycofałem rękę. Nie chce niczyjego dotyku. 'Dziwisz się jej?' cichy głosik odbił się echem w mojej głowie. Nie oszukujmy się, nikt nie chciałby być teraz dotykany.
- Podobało się przedstawienie i rozbieranie mnie nie przytomniej? - szczęka mi opadła, że co proszę?! - Czemu się dziwisz?! Bawiłeś się w super bohatera i mam uwierzyć, że po alkoholu tak po prostu nie zrobiłeś nic głupiego?! Że taki wspaniałomyślny jesteś ? Oh proszę...
Wściekłość buzowała się we mnie. Co ty sobie myślisz dziewczyno?! Zaopiekowałem się tobą, a ty mi takie jazdy robisz? Lecz bardziej od niewdzięczności zabolało mnie jakie szatynka ma zdanie o mnie. Ma mnie za większego skurwysyna, niż ten kutas, jej były. Już drugi raz dobierał się do mnie, ale to ja byłem tym zły. Zerwałem się na równe nogi z zamiarem wyjścia z pomieszczenia i rzuciłem tylko na odczepne.
- Na twoim miejscu zastanowiłbym się nad tym dupkiem Markiem, niż nade mną, bo jak mówiłem już N-I-E  S-P-A-Ł-E-M z tobą.
- Doprawdy?
Puściły mi nery. Rzuciłem się w stronę dziewczyny tak, że nasze oczy były na tym samym poziomie, a twarze dzieliło tylko kilko centymetrów.
- Doprawdy. Nie jesteś typem dziewczyny na jedną noc. Nie wiesz o mnie nic i nie jestem takim idiotą jak twój były. Możesz myśleć o mnie co chcesz, ale uratowałem cię przed tym kutasem już dwa razy i wypadało grzecznie powiedzieć dziękuje, bo równie dobrze mogłem to olać i dopiero miałabyś powody do płaczu - przystanąłem na chwilę w monologu kiedy Ann zachłysnęła się powietrzem oraz wstrzymywała je w płucach. Spojrzałem na jej splecione ręce. Ściskała je tak mocno, że pobielały jej kostki. Nie odważyła się nawet ruszyć. Delikatnie oderwałem się od ziemi zwiększając dystans między nami i dodałem spokojniej - Wypuść powietrze z płuc, bo się udusisz. I nie, nie spałem z tobą, nie jestem idiotą, żeby cię wykorzystywać w ten sposób.
- Niall, ja ...
- Tu jest garderoba, wygrzeb sobie jakieś świeże rzeczy, a tam łazienka - nawet nie darząc dziewczyny spojrzeniem, nie dałem jej dokończyć, wściekły kierowałem się do wyjścia z pokoju - Pewnie chcesz się odświeżyć. Nie będę przeszkadzał, jeśli czegoś potrzebujesz jestem w pokoju obok. 
 
            ___________________________________________________________________
 
                                                                   Adriana
 
Stałam w łazience, naciągając na siebie kolejne ubrania Nialla z kompletnym mętlikiem w głowie. 'Nie jesteś dziewczyną na jedną noc' obijało mi się w głowie razem z 'Nie jestem idiotą'. Nie podobało mi się jak do mnie mówił te słowa z takim wyrzutem i wściekłością, ale... Ale miał rację. Mógł to kompletnie olać, a jednak mi pomógł, a ja zamiast podziękować to naskoczyłam na niego. Naprawdę nie był zły. I w sumie nie zrobił nic złego. Tak teoretycznie, bo nie mogę znieść świadomości, że widział moje piersi bez stanika, ani niczego innego i ogólnie, że widział mnie w samej bieliźnie. Ale tak naprawdę to nic takiego. Na pewno nie dla niego. Nie oszukujmy się, nie jest prawiczkiem. A ja... nie była bym już dziewicą i wcale nie straciłabym go w wymarzony sposób. Spójrzmy prawdzie w oczy, gdyby nie on - zostałabym... zgwałcona.
Niepewnie weszłam do salonu, a w sumie połączonej kuchni, jadalni i salonu. Wszystkie te miejsca były otwartymi przestrzeniami połączonymi ze sobą, utrzymanymi w jasnych kolorach jak sypialnia, lecz z szaro-czarnymi dodatkami. Było tu bardzo ładnie, miejsce zadbane, ale puste... Nie widziałam, ani nie słyszałam nikogo innego. Rodzice Nialla gdzieś pojechali? Ale nie zauważyłam nic, co by wskazywało na ich obecność. Mieszkał sam?
Chłopak siedział na kanapie czytając coś. Podeszłam niepewnie do niego układając w głowie słowa przeprosin. Boże błagam nie bądź wściekły. Dzieliło mnie od niego już tylko kilka kroków kiedy zatrzymałam się. Dziwne uczucie ogarnęło mną. Niesamowity strach przez, który miałam ochotę uciec. Kiedy już miałam to zrobić i zaczęłam się odwracać usłyszałam za plecami.
- Masz zamiar dalej się tak skradać? Nie musisz się mnie bać, nie gryzę - niepewnie spojrzałam na blondyna. Nie przerwał czytania nawet na chwilę. Z jego tonu nie dało się wyczytać czy był nadal wściekły, bo był po prostu wyprany z jakichkolwiek emocji. Oficjalny. Przerażała mnie ta uniwersalność i w niczym nie pomagała. Stałam dalej jak wryta, nie wiedząc co zrobić. Chłopak zamkną książkę rzucając ją na stolik od niechcenia i spojrzał na mnie - Siadasz czy mam cię osobiście posadzić? No chyba, że czegoś potrzebujesz, a boisz się zapytać?
Wlepił we mnie swoje niezwykłe, błękitne oczy, a ja zamarłam. Dopiero teraz zauważyłam jakie ma śliczne oczy. Takie błękitne, głębokie spojrzenie. Kompletnie się w nim zatraciłam, zapominając o całym bożym świecie i co miałam powiedzieć... Wróć! Ogarnij się dziewczyno. Spuściłam niepewnie wzrok na palce. Dopiero teraz przypomniałam sobie, że w rękach ściskam nerwowo kubek.
- Mmo-mogę jeszcze trochę herbaty? - wyszeptałam pewna, że nie usłyszy, ale chłopak stał już obok mnie, wyciągając rękę.
- Pewnie - odpowiedział uśmiechając się łobuzersko.
Serio?! Herbata? Tylko pogrążałam się w i tak już beznadziejnej sytuacji. Podałam Niallowi kubek i grzecznie podreptałam za jego postacią do kuchni. Przycupnęłam na krześle przy wyspie kuchennej. Przyglądałam się jak postura chłopaka sprawnie i płynnie porusza się po pomieszczeniu. Z gracją. Ja bym tak nie potrafiła bez obijania się lub upuszczenia czegoś, szczególnie kiedy ktoś na mnie się patrzy. Gdyby on się na mnie patrzył. Kiedy postawił przede mną kubek z gorącym napoję zdobyłam się na odwagę zapytać.
- Twoi rodzice nie mają nic przeciwko, że spędziłam tu noc?
Chłopak pokiwał przecząco głową. Kiedy zobaczył, że czekam na dalszą część odpowiedzi dodał jednocześnie obiema rękoma opierając się o blat wyspy:
- Moi rodzice nie mają nic do tego, ponieważ nie utrzymujemy bliskich kontaktów. Mieszkam sam. 
 Posłał mi spojrzenie typu 'zadowalająca odpowiedź - możemy skończyć ten temat'. 
- Przepraszam nie wiedziałam.
- Ogólnie wiel... - nie dokończył, zastanawiając się nad czymś. Nie wiele wiem o tobie? To chciałeś powiedzieć? Nie patrzył na mnie tylko w jakiś bliżej nie określony punk za moją postacią - Jestem oszczędny w szczegółach o moim życiu osobistym. Nie ma potrzeby aby wszyscy o nim wiedzieli.
- Niall słuchaj ja..
- Nie musisz przepraszać - znowu mi przerwał chłodnym tonem. Już mnie wyminął, kiedy po moim organizmie przelała się dawka nagłej adrenaliny. Złapałam blondyna za rękę zanim zdążył odejść i pociągnęłam z całej siły w skutek czego stanęliśmy twarzą w twarz.
- Ale chcę - na chwilę zamroczyło mnie intensywne spojrzenie błękitnych oczu, lecz czułam w sobie taka ilość emocji, że musiałam dać im upust. Wciągnęłam głośno powietrze i zaczęłam wszystko z siebie wyrzucać - Strasznie mi głupio, że cię tak potraktowałam. Nie zasłużyłeś na to i... i-ii przepraszam cię za to. Naprawdę. Proszę nie złość się, no bo ... bo postaw się w mojej sytuacji. Ten mętlik, który mam w głowie, ostatnie wydarzenia i plotki na twój temat... Naprawdę się w tym wszystkim pogubiłam... Przepraszam.
Poczułam się lepiej kiedy to wszystko uszło ze mnie wraz z potokiem słów. Byłam gotowa na to, że zaraz wytknie mi wszystko co powiedziałam oraz jaka lekkomyślna jestem, kiedy kompletnie mnie zaskoczył:
- Rozumiem i nie złoszczę się.
Stałam osłupiała, kiedy on tak po prostu wracał na kanapę, znowu usiąść, nie komentując całego zajścia.
- Dziękuje. Dziękuje, że mnie obroniłeś. 
Chłopak na te słowa momentalnie znieruchomiał. Krew krążyła mi szybciej w żyłach. Wstrzymałam powietrza. Matko co ten chłopak ma zamiar zrobić?! Zaraz doprowadzi mnie do zawału tym swoim oziębłym i nieprzewidywalnym zachowaniem! Jeszcze te jego tajemnicze zmiany nastrojów. 
Powoli obrócił się, mierząc mnie wzrokiem. Otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć, lecz jego idealne wargi nie wypuściły ani słowa. Wpatrywaliśmy się w siebie nawzajem, do końca nie wiedząc co drugie chce zrobić. Blondyn zmniejszył dystans między naszymi sylwetkami dalej przeszywając mnie wzrokiem. Kiedy dzieliło nasze twarze tylko kila centymetrów z jego oczu mogłam wyczytać wszyto co się w nim działo. Ból, gniew, niezrozumienie, sprzeczne emocje które walczyły ze sobą w środku jego duszy. Już chciałam coś zrobić kiedy telefon Nialla zadzwonił.
- To Alex, martwi się o ciebie - cholera jasna! Kompletnie zapomniałam! Zabije mnie, i on i rodzice! - Oddychaj dziewczyno. Jak byłaś nieprzytomna, byłem w stałym kontakcie z nim - odetchnęłam na te słowa kiedy blondyn podśmiewając się z mojej ulgi odebrał telefon - Cześć Alex... Tak obudziła się... Jest tu ze mną... - przysłuchiwałam się jednostronnej rozmowie, przyglądając się kościom policzkowym Nialla, jak też jego brodzie z małym wklęśnięciem i jabłku Adama... był taki przystojny... Boże święty! Co się ze mną dzieje?! Stałam wlepiając oczy w chłopaka, którego ledwo co znałam, a on właśnie przeważał moje losy w rozmowie z Alexandrem! - Chcesz z nim porozmawiać? - niebieskooki zadał mi pytanie, ja szybko zaprzeczyłam kręcąc energicznie głową. Chłopak posłał mi rozbawiony uśmiech unosząc jedną brew dodając nieme 'na pewno?' ja tylko kiwnęłam głową - Dobra słuchaj odprowadzę ją do domu. Pogadacie potem, jak troszkę ochłonie.Niall rozłączył się i schował telefon do kieszeni. Spoglądając na mnie wyraźnie rozbawiony moim przerażeniem.
- Grzeczna dziewczynka tatusia i mamusi? - mówił głupio szczerząc się - Ale spokojnie twoja reputacja córeczki idealnej nie ucierpiała. Masz mocne alibi. Spędziłaś noc razem z Alexem u waszych wspólnych znajomych ponieważ szatyn upił się i zasnął, a sama nie chciałaś wracać oraz narażać się na niepotrzebne niebezpieczeństwo.
Wyszczerzyłam oczy.
- Nie jestem małą księżniczką rodziców! - oburzyłam się, jak małe dziecko, chłopak tylko podniósł brew coraz bardziej rozbawiony.
- Tak to zawsze możesz im przedstawić prawdziwa wersję wydarzeń, na pewno się ucieszą.
- No dobra może troszeczkę jestem idealną córeczką rodziców - wygięłam usta w dziwnym grymasie, kiedy Niall śmiał się w najlepsze odchodząc gdzieś, dodał jeszcze:- Ubieraj się, odprowadzę cię. 
Jak przystało na grzeczną dziewczynkę, podeszłam do przedsionka, gdzie znajdowała się wbudowana szafa, aby ubrać się. Spojrzałam na swoje 15 centymetrowe szpilki i wyrwało mi się ciche kurwa.
___________________________________________________________________
                                                                       Niall
Mając już wszystkie rzeczy, skierowałem się do drzwi, aby zabrać Adrianę do domu. Mijając próg do swojego pokoju, na odchodne pożegnał mnie donośny grzmot i dźwięk pierwszych uderzających w okno kropel.
- Trzymaj - podałem dziewczynie papierową torbę. Spojrzała na mnie swoimi brązowymi tęczówkami pytająco - Twoje rzeczy. No chyba, że chciałaś zostawić mi je na pamiątkę.
- Ach no tak dzięki... Znowu.
Uśmiechnąłem się ciepło do Ann, kiedy ta zarumieniła się. Przyglądając się dziewczynie zauważyłem, że oprócz moich szarych dresów, białej koszulki i swojej czarnej kurteczki stała boso.
- Czemu nie jesteś jeszcze ubrana ? - zdziwiłem się, jednocześnie nakładając buty i płaszcz.
- Nie mam butów? - rzuciłem okien na szpilki trzymane w ręku szatynki. Cholera jak one w tym chodzą ? Jeszcze tak seksownie i swobodnie wyglądają? Otworzyłem przesuwne drzwi szafy i wyciągnąłem z nich w miarę nowe białe converse - Załóż te.
- Ale ..
- Tak wiem, że są za duże, lecz niestety nie mam w twoim rozmiarze.
- Nie o to chodzi tylko, że nie mogę tak nadużywać twojej pomocy.
- Wolisz żebym cię nosił na rękach? - uniosłem brew. Adriana nie dała długo się namawiać, chwyciła buty i chwilę potem miała je na nogach. Przeczesywałem kieszenie kurtki i jeansów w poszukiwaniu kluczyków od auta - Kurwa gdzie one są. - rzuciłem pod nosem bardziej do siebie niż do mojej towarzyszki.
- Czego szukasz?
- Kluczy od auta.
- Masz auto?! - szatynka wyszczerzyła oczy nie dowierzając.
- Yep - mruknąłem na odczepne, kiedy zobaczyłem je nad głową dziewczyny, sięgnąłem po nie, znacznie zbliżając się do Ann. Poczułem jej delikatny zapach wymieszany z moimi perfumami i proszkiem do prania. Nie powiem, odurzająco ładny zapach. - Panie przodem - wskazałem ręką klatkę, otwierając drzwi i przepuszczając Ann. Bez sprzeciwu grzecznie wymaszerowała z mieszkania, a chwilę potem prowadziłem ją do auta.
- Kiedy mówiłeś mi, że masz auto nie wiedziałam, iż chodzi ci o tego wielkiego Land Rowera!
- A czego się spodziewałaś? - spytałem się zaintrygowany, kiedy siedzieliśmy już w środku.
- No nie wiem... Na przykład zwykłego golfa? Człowieku masz dopiero 18 lat i już jeździsz takim drogim autem, mieszkasz sam i może mi powiesz, że wcale nie obrabowałeś banku.
Rozbawiła mnie tym.
- Po pierwsze księżniczko, pasy - posłałem jej szeroki uśmiech - Po drugie nie, nie obrabowałem banku, ojciec wszystko finansuje. Tak nadrabia to, że jest chujowym rodzicem.
- Przepraszam... znowu. Muszę nauczyć się siedzieć cicho.
- Ale za co mnie przepraszasz? Za nie swoje błędne wybory życiowe? Proszę cię gdyby, każde twoje przepraszam za niego, miałoby zbawić świat... Przyzwyczaiłem się do stanu rzeczy takiego jaki jest i nawet mi to odpowiada - bacznie wpatrywałem się w wsteczne lusterko, manewrując autem - Teraz Księżniczko powiedz, gdzie mam jechać.
Dziewczyna zamrugała kilkakrotnie starając się przetrawić to, co właśnie jej powiedziałem. Sam nie dowierzałem w to, że w ogóle podjąłem się tego tematu. Po chuj to mówiłem? Ale teraz było już za późno. 
Adriana postanowiła nie komentować mojego krótkiego monologu na temat ojca i podała tylko swój adres.
- Wiesz gdzie to jest?
- Tak Księżniczko.
- Spodobało ci się mówić na mnie 'księżniczko'?
- Tak Księżniczko - mimo, że patrzyłem cały czas na drogę widziałem, jak na policzki Ann wkradają się rumieńce złości, a usta zaciskają w cienką linię.
- Nie jestem księżniczką! - buntowała się.
- Ależ dla mnie jesteś! Księżniczko.
Wyszczerzyłem się spoglądając w jej stronę. Zmrużyła oczy chcąc coś powiedzieć, ale darowała sobie. Zatrzymałem na chwilę auto. Wychodząc rzuciłem szybkie 'zaraz wracam'. Zamykając drzwi widziałem jak Ann zakłada ręce na klatce burcząc 'nie jestem księżniczką'.
Pięć minut potem siedziałem w aucie, strzepując kropelki wody z włosów. 
- Trzymaj - podałem papierową torbę dziewczynie, ta wiedząc już, że nie na sensu ze mną dyskutować, odebrała pakunek zaglądając do środka - Nie wiedziałem jakie lubisz, więc wziąłem z jabłkami, makiem i czekoladą.
- Ymmmm... Dziękuję! - posłała mi duży szczery uśmiech, zabierając się za bułkę z jabłkiem - Moja ulubiona. No co? - dodała zauważając, że się na nią gapię - Mam coś na twarzy? - otarła niewidzialny okruszek z kącika ust - No powiedz o co chodzi?
- O nic Księżniczko - dodałem uśmiechając się i jednocześnie ruszając.
- Nie powiesz mi?
- Eh nie dasz mi spokoju, jeśli ci nie powiem? - spoglądając w lusterko nasze spojrzenia się spotkały, a Ann przytaknęła głową tajemniczo uśmiechając się - Moimi ulubionymi bułkami też są te z jabłkiem i miałem cichą nadzieję, że wybierzesz z makiem.
- I to, ta cała tajemnica? - szatynka roześmiała się - Jeśli chcesz mogę dać ci gryza, jeśli się nie brzydzisz.
- Nie brzydzę się Słoneczko, ale prowadzę, a mam cię bezpiecznie dowieść do domu, bo inaczej Alex urwie mi łeb.
Adriana przewróciła oczami przystawiając smakołyk mi pod nos. Ugryzłem nie odrywając wzroku od drogi. Przed nami 20 minut drogi do osiedla domków jednorodzinnych na obrzeżach miasta, a pech chciał, że ja mieszkam w samym centrum.
Spodziewałem się, że Ann jak większość dziewczyn będzie gadać jak najęta przez całą drogę lub śpiewać piosenki, które akurat lecą w radiu lecz droga przebiegła nam w ciszy. Nie krępującej i nie niezręcznej, tylko kojącej. Dobrze się czułem w jej towarzystwie najwyraźniej szatynka również w moim, ponieważ przez całą drogę wpatrywała się w widoki za oknem lekko uśmiechając się i od czasu do czasu dokarmiając mnie słodkim pieczywem z piekarni.
- Jesteśmy na miejscu.
- Jak to? Już? - Ann podniosła się z półleżącej pozycji wyglądając przez okno - Rzeczywiście i przestało padać. Jejku Niall, nie wiem jak mam ci dziękować.
- Wystarczy buziak i jesteśmy kwita - uśmiechnąłem się widząc lekki rumieniec na policzkach szatynki.
- Rzeczy oddam ci w poniedziałek w szkole dobrze? - przytaknąłem głowa. Adriana odwróciła się, otwierając drzwi jednocześnie zbierając swoje rzeczy. Miała już wysiąść kiedy odwróciła się i dała mi szybkiego całusa w policzek szepcząc do ucha - Dziękuje.
Niby zwykły buziak jakich miałem miliony, ale z niewiadomego powodu ciepło zalało moje policzki. To chyba jakieś żarty! Zarumieniłem się?! Od kiedy skończyłem 10 lat nikt mnie w życiu nie zawstydził! Co ta dziewczyna ze mną robi?!
Odprowadzałem Adrianę wzrokiem, chciałem zaczekać, aż wejdzie do domu, aby być pewnym, że jest już bezpieczna. Miałem powoli odjeżdżać, kiedy ktoś zaczepił szatynkę. Rozwścieczony wyskoczyłem z auta, nie fatygując się nawet zamknięciem go. Zbliżając się do dziewczyny zorientowałem się, że to ten kutas Mark. Chwilę potem stałem między nimi.
- Mała nie bądź wściekła, nic takiego się nie stało. 
- Co ty kurwa mać, tu robisz?! - wysyczałem przez zęby, chwytając go za ubrania i podnosząc do góry - Nie wyraziłem się wczoraj jasno, że masz zakaz zbliżania się do niej?!
- Chyba mam prawo gadać z moją dziewczyną i żaden frajer, jak ty, nie zakaże mi tego!
- Ann nie jest już twoją dziewczyną! - czułem jak furia przepełnia moje ciało i resztkami samokontroli nie rozszarpuje gnoja na strzępy.
- Niall! - gdzieś stłumiony głos Alexa doszedł do mnie - Niall zostaw go i tak już fatalnie wygląda po wczoraj.
- Bronisz tego skurwiela?!
-Nie, ale lepiej zaopiekuj się Ann i tak on ma już bardziej przejebane u ojca wojskowego na wcześniejszej emeryturze.
Puściłem kutasa, darząc najokrutniejszym wzrokiem na jaki było mnie stać. Chłopak wyraźnie skulił się, głośno przełykając ślinę.
- Choć, odwiozę cię - powiedział Alex ciągnąc go za fraki w stronę swojego pojazdu. Mark opierał się i zaczął się wyrywać, kiedy zobaczył jak podchodzę do Adriany. Olałem go kompletnie, teraz liczyło się dla mnie bardziej to, aby uspokoić dziewczynę. Podszedłem do niej, obiema rękoma obejmując jej twarzyczkę. Jej zapłakane oczy wbiły smutne, pełne bólu spojrzenie. Nasze twarze dzieliły centymetry. Górowałem nad nią wzrostem. Kciukami ścierając łzy które ciekły jej cicho szeptałem jak mantrę 'cii już dobrze kochanie cii'
- Już zapomniałaś o mnie i teraz puszczasz się z nim?! - Mark wrzasną na pół ulicy - Taka łatwa jesteś i lecisz na kasę ?!
Adriana zacisnęła mocno powieki próbując zatamować kolejną falę łez. 
- Wsiadaj już do tego pierdolonego samochodu! - Alex wybuch, ciskając skurwielem o maskę auta - Nie mam zamiaru się powtarzać!
Czułem jak dziewczyna łamie się i drży z zimna. W tym momencie wdała się taka krucha i delikatna. Jakby zaraz miała się rozpaść na milion kawałeczków. Nie mogłem na to pozwolić. Nie mam pojęcia dlaczego to aż tak mnie bolało oraz dlaczego to wszystko wzbudzało we mnie uczucia o jakich istnieniu pojęcia nie miałem, ale za wszelką cenę chciałem ją chronić przed bólem jaki zadawał jej ten popierdoleniec. Odkryłem poły swojego czarnego płaszcza niwelując dystans między nami i przytulając ją do siebie. Jedną ręką głaskałem Ann po głowie, jednocześnie wtulając jej głowę między swój obojczyk, a zagięcie szyi. Drugą ręką pewnie i mocno trzymałem ciało dziewczyny w obawie, że zaraz ma się rozpaść na milion kawałków, przez co nigdy nie uda mi się jej poskładać w całość. Adriana wsunęła zimne dłonie pod mój płaszcz, zatrzymując się pod łopatkami. Łkała tak wtulona we mnie. Czułem jak jedna łza spływała mi po szyi, obojczyku, kawałku klatki, aby potem wsiąknąć w materiał koszulki. Zacisnąłem oczy, opanowując furię, a także powolnie uspokajając oddech.
Kiedy Ann uspokoiła się delikatnie rozluźniłem uścisk. 
- Dziękuję po raz tysięczny dzisiejszego dnia - wyszeptała dziewczyna ścierając łzy z mojego ramiena, cicho pociągając nosem.
- Szczerze wolałbym, żebyś tyle mi nie dziękowała. 
- Zabawa w superbohatera się znudziła? I przepraszam, ale wybrudziłam ci koszulkę tuszem.
- Nie przejmuj się koszulką i nie. Zabawa się nie znudziła, ale nie mogę patrzeć jak cierpisz. Daj telefon.
- Po co ci mój telefon?
Nie czekając, aż Ann poda mi urządzenie sam wyciągnąłem z kieszeni jej kurtki i wystukałem rządek liczb. Dziewczyna przyglądała się zaciekawiona, kiedy zapisywałem numer w kontaktach i puszczałem sygnał do siebie.
- Teraz masz mój numer. Gdyby jeszcze raz ten skurwiel się do ciebie zbliży, dzwoń. Jasne?
- Tak tylko co wtedy, gdy nie będzie cię w pobliżu? Przecież nie zjawisz się u mojego boku w kila sekund.
- Żebyś się nie zdziwiła na co mnie stać Księżniczko.


         _____________________________________________________________________

Tak więc przybywam z rozdziałem 6! 
Troszeczkę się rozszalałam z długością ;D Ale po drodze kiedy postanowiła odwiedzić mnie wena wymyśliłam parę wątków, które Was zaskoczą i niestety na jakiekolwiek romantyczne sceny (o ile takowe będą) będziecie musieli jeszcze zaczekać :)
Rozdział miałam dodać wcześniej ale czekałam na zredagowanie żebyście się nie denerwowali ewentualnymi błędami i sądzę, że Domi nie będzie zła jeśli podzielę się z wami jej komentarzami przy każdym odesłanym rozdziale :D xx
Do poprzedniego rozdziału:
! zredagowane ! so excited! lof! I want more! napisz more! plis napisz już 6! i dodaj 7! 
jak napiszesz to ja zredaguję w ciągu godzinki i już będziesz mieć na blog, więc wiesz... pośpiesz się, bo chcę kuźwa wiedzieć co będzie dalej!!!! plissssss... btw. kocham ten blog, super, że go piszesz i rusz dupę kochanie do 6, bo tu elokwentni czytelnicy są i czekają z zapartym tchem (tak ja też jestem wśród twych nieokiełznanych fanów :D ) a tutaj przybywam na ratunek z zredagowaną piąteczką:

 I do aktualnego:
Omg, czuję się jak szlachta, gdy mogę to czytać pierwsza :3 omnomnomnomnomn! cudowny rozdział! A to, że Mark był pod jej domem, no tego się nie spodziewałam, dziewczyno ty masz talent. Ale ok, do rzeczy... Kiedy 7.?!? Już umieram z ciekawości co dalej, prooooooosze. Całuski :*** Kocham Cię i czekam na 7. do zredagowania, a teraz wstawiaj 6., bo lud czeka :D 

Co do niespodzianki którą obiecałam mój mały FanArt! Wiem, że nie jest nie wiadomo jakim wyczynem ale myślę iż mogę się nim podzielić z Wami :)



Na koniec planuję zmianę wyglądu bloga! Będzie bardziej tajemniczy tak jak w opowieści, którą staram się wam przekazać :) xx
Jak rozdział podoba się ? Nie podoba ? Zgadzacie się z Domi, że jesteście 'nieokiełznanymi czytelnikami' ? Komentujcie :*
Lots of love,
Adela

18 komentarzy:

  1. Świetny!
    Tak tak zgadzam się w 1000% z "nieokiełznanymi czytelnikami" haha
    kiedy bedzie następny?
    kocham cię x pozdrawiam x

    OdpowiedzUsuń
  2. Boziuuuu, Ty to masz mózg żeby taki super fanfik pisać ♥ no to teraz rusz dupencję do 7 rozdziału, czekam. :)
    Elokwentna czytelniczka :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Awww !
    Masz zajebisty talent <3
    I lofff you , pisz szybko nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. kocham ! Niall jest niesmiertelny czy jaki chuj ? :o czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham kocham kocham! I czekam z niecierpliwością na nexta

    OdpowiedzUsuń
  6. Matkooo taki aghsdfghjbvcxsdfghjnbcxdfghhbv *o* Cudowny! <3 Pisz dalej! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. więcej takich długich! rozdział świetny Niaaaal *-* honey! kocham to :)

    OdpowiedzUsuń
  8. LOVEITLOVEITLOVEITLOVEITLOVEIT. Czekam na następny! xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny :) dodaj szybko następny proszę ♡

    OdpowiedzUsuń
  10. Niesamowity! Jeden z najlepszych blogów jakie są! :) Super akcja,rzadka fabuła,nie powtarza się... Super! Naprawdę masz dziewczyno talent! ;) Z niecierpliwością czekam na kolejną część! xx

    OdpowiedzUsuń
  11. Zostaniesz moja mamusia ploseei*.* i love you i twoj blog blagam dawaj next bo ja tu palpitacji dostane nie przepadam za tym markiem ale niall kocham najlepsza jest jego perspektywa jutro ma byc nowy i juz bo sie fochne zart ale i tam masz szybko dodac ~~~~~ świrnięta directionerka paulina horan

    OdpowiedzUsuń
  12. Woooooooooooow super! <3
    Natt

    OdpowiedzUsuń
  13. świetny! Taki długi<3 szybko szybko następny :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Proooooszę prooooooszę o następny! Niesamowite opowiadanie! Bardzo wciągające! :)

    OdpowiedzUsuń
  15. wow świetny rozdział taki dlugi*o* kocham takie
    Kiedy następny rozdział bo juz długo nie ma:(
    Marta x

    OdpowiedzUsuń
  16. opowiadanko super :D tak czytam w nocy xD jest jeszcze bardziej Daaaaarknesss heh super tak całościowo to wow tematyka nieziemska twoje pomysły zaskakujące no i Niall w takim wydaniu... nie ma go obok a normalnie czuję tę aurę przeczytałam 6 rozdziałów a teraz mam nadzieję że przyśni mi się xD koffam <3 Tusieeek

    OdpowiedzUsuń

  17. Heej. Wcz znalazlam tego bloga (a raczej spoiler ) i dzisiaj czytam
    Jest taki djckdkkfkfnfkdkffnjf*-*
    Postanowilam szybko zostawic tu komentarz zanim przejde do nastepnego, bo jedna rzecz mi sie nie zgadza.
    Skoro ona byla u Nialla w domu, a on mogl widziec z okna ją wychodzącą z klatki (1rozd), to po co jechali samochodem w dodatku do jakiś domków jednorodzinnych(?) i wgl? Nie ogarnelam tego xD

    Zycze wenki juz teraz i idę dalej czytac :) /@HorankiTeszczo

    OdpowiedzUsuń
  18. Cudowne jest to ff, takie inne :)

    OdpowiedzUsuń